Pewnego dnia Kaśka – 19latka, która zapisała się na terapię 3 tygodnie wcześniej, przyszła na sesję spóźniona. To było nasze 3 spotkanie.
– Bo padał deszcz. Autobus nie przyjechał. A po drodze pomogłam starszej Pani zanieść do domu zakupy – tłumaczyła się drżąc i nerwowo skubiąc skórki. Sprawiała wrażenie rozkojarzonej, jej ruchy zdradzały nerwowość. Ciało było napięte jak struna.
Najpierw w ruch poszła ciepła herbata. Kiedy już osadziła się na kanapie wyciągnęłam pudełko z kartami.
Chcesz? – zapytałam. Kiwnęła głową. Z całego ogromnego pudła sięgnęła po nienagannie zapakowany zestaw eleganckich zdjęć… A kiedy je przeglądała, kiedy każdą kartę starannie obracała w dłoniach ozdobionych pierścionkami, jej pochylona głowa zdradzała, że w środku myśli wędrują w jakieś inne zakamarki. Jej ręce drżały. Drżały też kąciki ust…
– Cała ta historia to jedna wielka ściema – powiedziała, wyciągając zdjęcie. Fotograf uchwycił na nim małą dziewczynkę ubraną w nienagannie wyprasowaną białą sukienkę.
– Tak naprawdę, kiedy stałam na przystanku moknąc, czując spadające po twarzy krople deszczu, a może to były łzy…, to kiedy tak stałam kurcząc się z zimna i wiatru, to kolo mnie z ogromnym impetem przejechał samochód. I tan samochód wjechał w największą z możliwych kałuż, a cała błotna breja, cały szlam który wydostał się spod kół, osiadł na mnie. Na moim ubraniu, na rękach, na twarzy. I nagle poczułam, że zaraz, znikąd pojawi się moja mama i zacznie na mnie wrzeszczeć przy ludziach. Skuliłam się, mimo że jej tam nie było. Mimo, że jej od dawna nie ma. Skuliłam się i wróciłam do domu, żeby się przebrać…
Ten post jest o tym, że jestem karciana. Część z Was już o tym doskonale wie, a jak nie wiecie, to pewnie i tak szybko wyjdzie szydło z worka. Zatem u mnie w gabinecie królują… KARTY. U mnie w domu królują… KARTY. Zgadnijcie, co obowiązkowo mam w torebce i co jeździ ze mną w skrytce w samochodzie… Brawo, tak KARTY . I kiedy przychodzicie do mnie na warsztaty lub szkolenie i pytacie o mój ulubiony zestaw, to wiecie, że szeroko rozkładam ręce i wzruszam ramionami. Bo bardzo chciałabym wyjść Wam na przeciw i powiedzieć, że mam jeden ulubiony zestaw. Taki magiczny, taki na na każdą okazję. Ale niestety nie. Ja takiego zestawu nie mam. Bo u mnie każdy zestaw ma swoją duszę, swoją historię, każdy przemawia do innego Klienta.
Moje ulubione zestawy znajdziecie tutaj: https://edumoce.pl/store/
Więcej informacji o kartach tutaj: https://www.facebook.com/live/producer/868640460753082/?entry_point=edit_schedule
A jaka jest Twoja ulubiona pomoc terapeutyczna, po którą sięgasz w gabinecie?